QBA59
upa-collective
Posts: 386
|
Post by QBA59 on Feb 2, 2006 0:29:06 GMT 1
"Warszawa odbudowana czy przebudowana" - Planowanie przestrzenne w Polsce Ludowej 1945 - 1989 Jednodniowa konferencja organizowana przez Katedrę Urbanistyki i Gospodarki Przestrzennej Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej , Towarzystwo Urbanistów Polskich Oddział w Warszawie oraz Okręgową Izbę Urbanistów z siedzibą w Warszawie
Termin i miejsce konferencji: 17 luty 2006r. Warszawa, Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, PL 00-659 Warszawa, ul. Koszykowa 55, audytorium 103
Cel: www.utrbaqnista.pl Wprowadzenie do dyskusji: www.urbanista.pl Formularz zgłoszeniiowy: www.urbanista.pl
warszawa.sarp.org.pl/php/indexnew.php
|
|
QBA59
upa-collective
Posts: 386
|
Post by QBA59 on Feb 2, 2006 0:54:12 GMT 1
Wprowadzenie do dyskusji
Hasło "CAŁY NARÓD BUDUJE SWOJĄ STOLICĘ" nie tylko oznaczało, że odbudowa Warszawy była obowiązkiem wszystkich obywateli Polski, ale również oznaczało, że przedstawicielstwo narodu - tj. władza - wzięła na swoje barki tę odbudowę. Tym sposobem zwolniono, a praktycznie pozbawiono, mieszkańców Warszawy prawa decydowania o jej formie i przebiegu. Dekretem z 1945r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy faktycznie miasto w granicach z 1939r. zostało upaństwowione. Władze mogły decydować o sposobie odbudowy, patrz ustawa o odbudowie m. st. Warszawy z 1947r. tworząca Naczelną Radę Odbudowy m. st. Warszawy przy Prezesie Rady Ministrów. Pozwoliło to na eksperymentowanie na żywym organizmie miasta i prowadzenie prac budowlanych bez formalnie zatwierdzonych planów zagospodarowania przestrzennego, jak i w licznych przypadkach z pominięciem procedur wymaganych ogólnokrajowym prawem.
Pierwszy plan zagospodarowania przestrzennego został formalnie przyjęty i zatwierdzony przez Radę Narodową m. st. Warszawy dopiero w 1961r. Perspektywa rozwojowa miasta, zarysowana w tym planie, zapewne przeraziła ówczesne władze państwowe, a szczególnie chorobliwie skąpego towarzysza Władysława Gomułkę, który nakazał plan skorygować a stolicę deglomerować. Okres deglomeracji trwał do końca 1970r. Rzucone przez kolejnego sekretarza PZPR towarzysza Edwarda Gierka hasło "O BUDOWIE DRUGIEJ POLSKI" uzewnętrzniło się dalekowzrocznymi i śmiałymi planami oraz realizacjami w "socjalistycznej skali", tj. gigantycznymi osiedlami mieszkaniowymi z betonowych bloków, lokowanymi na obrzeżu miasta.
Okres PRL zezwalał na snucie wielkich i dalekowzrocznych koncepcji przekształceniowych, bowiem pozostawały one tylko na papierze. W ich tworzenie angażowali się marzący o nowym, lepszym świecie architekci i urbaniści. Kierowali się oni modnym paradygmatem, który był wówczas uznawany przez awangardę urbanistów oraz projektantów europejskich i amerykańskich za jedynie właściwy. W krajach kapitalistycznych jednak śmiałe pomysły awangardy były skutecznie temperowane rygorami prawa własności i gospodarki rynkowej. W ustroju komunistycznym takie ograniczenia nie występowały. Można było znacznie swobodniej decydować o strukturach przestrzennych miast, nadając im formy rozwiązań modelowych. Można było również, na bazie tych modeli, ustanawiać obligatoryjne normy i normatywy projektowania, budowy i eksploatacji fizycznej substancji miasta. Niewątpliwie dzięki ich wdrożeniom Warszawa zmieniła swe oblicze. Zabudowa została rozluźniona, oddzielono uciążliwe funkcje miasta od nieuciążliwych, wyprostowano i poszerzono ulice, wydatnie powiększono powierzchnie zieleni, w sumie średni standard zamieszkania i warunków pracy statystycznie się poprawił. Co oczywiście nie oznaczało, że miasto jako całość stało się ładniejsze i atrakcyjniejsze.
Warunki realizacyjne ustanowione dla nowych koncepcji projektowych pozwalały na arbitralne decydowanie o tym co miało być odbudowane, a nawet zrekonstruowane, a co mogło zostać wymienione na nowe, rozebrane, a nawet całkowicie zatarte. Stosunek do wartości historycznych, zabytkowych czy kulturowych był wówczas daleko różny od dzisiejszego. Architektura z przełomu XIX i XX wieku była uznawana za symbol złego smaku, niskiego standardu użytkowego, a więc była niegodna szczególnej ochrony. Tylko budynki o niewielkim stopniu zniszczenia oraz nie kolidujące z zamierzeniami przekształceniowymi mogły czasowo oprzeć się działaniom rozbiórkowym. Prace konserwatorsko - rekonstrukcyjne skoncentrowane były więc w pasie nadskarpowym. Odbudowane zostało Stare i Nowe Miasto, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat. Dzięki tym odbudowom Warszawa uzyskała przestrzenie publiczne o najwyższej jakości ale tylko wybiórczo świadczące o jej wspaniałej historycznej tożsamości. Śródmieście przedwojennej Warszawy nie zostało odbudowane. Nowe bowiem zostało przesunięte w kierunku południowo - zachodnim. Zatarta został również, charakterystyczna dla miast europejskich, kanwa organizująca strukturę przestrzenną miasta, jaką tworzyła od wieków narastająca siatka podziałów własnościowych.
W Warszawie wyrosło nowe pokolenie, które nie zna uwarunkowań odbudowy. Spogląda na miasto dziś bez świadomości ogromu wojennych zniszczeń. Dostrzega w jego obecnym stanie wiele błędów. Wątpi w słuszność wyborów podejmowanych przez planistów i architektów decydujących o odbudowie i przebudowie miasta. Nie można zabronić im wyrażania opinii krytycznych. Chcielibyśmy jednak aby ocena, nawet bardzo surowa, była oparta o wiedzę o tamtych czasach. Organizując konferencję WARSZAWA ODBUDOWANA CZY PRZEBUDOWANA pragniemy zaprosić na nią wszystkich, którzy widzą sens dyskutowania o naszej stolicy. Myślimy, że dyskusja taka jest konieczna, szczególnie w czasie gdy słyszymy ze strony młodego pokolenia oskarżenia rzucane na uczestników odbudowy i przebudowy Warszawy i równocześnie emocjonalną obronę naszych starszych kolegów przypominających tyko część prawdy o tamtych czasach.
W imieniu organizatorów Konferencji; Prof. dr hab. arch. Jan Maciej Chmielewski
|
|
QBA59
upa-collective
Posts: 386
|
Post by QBA59 on Mar 2, 2006 19:50:53 GMT 1
Dekret warszawski
Wracali warszawscy wygańcy do swojego miasta z nadzieją na nowe życie. Szli wśród ruin i wypalonych domów, szukając miejsca, gdzie mogliby zamieszkać. Właściciele przedwojennych willi i kamienic chcieli je odbudować i zacząć normalne życie. Nie do wszystkich dotarło znaczenie dekretu warszawskiego i o odbudowie. Nie wiedzieli, że już często nie są właścicielami swoich posesji. Nie rozumieli konieczności burzenia cudem ocalałej zabudowy po wojennej zawierusze. Dla nich świat stanął na głowie. Możliwośc zniszczenia resztek tego, co uratowało się z zagłady miasta budziła rozpacz. Oni wiedzieli, że wraz ze starymi domami i ulicami odejdzie duch miejsca, które znali od dziecka, że pozostanie tylko nazwa.
Doskonałym obrazem myślenia ówczesnych decydentów z BOS jest rozmowa Kazimierza Wyki z właścicielką wypalonej mokotowskiej willi.
- Będzie to można wszystko zburzyć spokojnie. - Co pan będzie burzył? Wskazuję palcem. Resztka partetu, trzy piętra wypalone, zgorzelisko po drewniaku, murek od ulicy, oficynka w tyle. - To bedziemy burzyć. Paniusia spoziera uważnie. Widocznie bada, czy jestem trzeźwy. Łagodnie i przekonywująco: - Przecież będziemy odbudowywać Warszawę. Mało to Niemcy zburzyli? - Słusznie. Ale najpierw musimy usunąć wszystko, co oni napoczęli. Przecież pośród tych ruin nie można rozpocząć żadnej rozsądnej pracy. - Mało to zniszczeń w mieście? Trzeba ratować co się da. Trzeba pomóc ludziom, jak ktoś odnalazł swoje mieszkanie w porządku. Teraz ja się niecierpliwię: - Więc jak pani sobie wyobraża, że jak gdzieś tam - wskazuję palcem mijany dom - na drugim piętrze ocalały dwie izby i ktoś wsadził piecyk z rurą, dom bedzie nietykalny? - Naturalnie. Dużo oficyn w ten sposób ocalało. - Gdzie? - Na Hożej, na Wilczej. - Pani daruje, ale jeśli się okaże, że Hoża czy Wilcza musi być inaczej poprowadzona, a oficyna takiemu kierunkowi będzie stać w poprzek, to się ją również zburzy. - Co pan plecie? Więc Hoża lub Wilcza nie będą odbudowane dokładnie tak, jak wyglądały? - Nie wiem. Ale raczej nie powinny być odbudowywane. Skoro już mamy sposobność, stwórzmy inne miasto, pełne przestrzeni, słońca, poszerzmy ulice. - Pan jest niemożliwy. Pan nie ma żadnego szacunku dla tradycji. Przecież to są najbardziej warszawskie ulice, znam je od dzieciństwa - ach, nie ujrzeć Wilczej znowu! Jak się zbuduje te pańskie same aleje, to co z niej pozostanie? - Szyldzik na rogu ulicy. To wystarczy. Paniusia nagle się usmiecha i pobłażliwie kiwa nade mną głową. Widać, że odkryła argument, którym mnie pogrąży. - Do tego i tak nie dojdzie. Właściciele parcel się nie zgodzą. Będą procesy. Z kolei ja nie rozumiem o co tej pani chodzi. - Jacy właściciele parcel? - Jeżeli pan ten narożnik bedzie chciał poszerzyć - jesteśmy już za kościołem św. Jakuba - musi pan najpierw wykupić parcelę od własciciela. - Więc jak pani sobie wyobraża odbudowę Warszawy? - Państwo powinno udzielić kredytów poszczególnym właścicielom, niech odbudowują swoje domy. A jeżeli nawet chcecie poszerzać ulice, państwo musi najpierw wykupić parcele od właściciela. To będzie dużo kosztowac.Nie wiem, czy się w ogóle opłaci wykupywać. Prościej bedzie udzielić kredytów, niech każdy odbudowuje swój dom.[...] - Nie będzie żadnych prywatnych parcel ani wykupów. Będzie jedna parcela pod nazwą Warszawa i na niej budować bedziemy, nie jak komu sie podoba, ale jak plan całości nakaże. Paniusia odsuwa się jak oparzona i ze zgrozą patrzy na mnie. [...} - Więc mojej willi na Mokotowie nie będę mogła odbudować? - Jakiej willi? - Spaliła nam sie willa na Mokotowie. A pan ją do reszty chce zburzyć. Przecież trzeba mieć zrozumienie. Wyraźnie domaga się łaski. Jest bezbronna, ale pragnie łaski. Nie wiem, dlaczego odmówiłem jej łaski. - Bardzo się spaliła? - Do fundamentów. - Może pani odbudują. Wtedy bedzie pani płacic czynsze we własnym domu. Kiedy jednak przyjdzie ulicę poprowadzić inaczej, na pewno pani zburzą.
No właśnie. Opowiadał mi jeden pan, że w tym miejscu, gdzie na jego podwórku przed wojną był śmietnik, teraz są tory tramwajowe. Podwórka też juz dawno nie ma.
11:18, eela , Warszawa socjalistyczna
niezla strona o warszawie z ktorej ten cytat pochodzi pod adresem: eela1.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?2
|
|