Post by QBA59 on Mar 8, 2006 11:25:13 GMT 1
W odpowiedzi na "Spór o remont Krakowskiego Przedmieścia" w Gazecie Stołecznej
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3200349.html
Skąd awersja naczelnego architekta do przejść podziemnych? - komentarz
Jarosław Osowski 08-03-2006
Po co zasypywać przejście pod Krakowskim Przedmieściem? Najnowszy pomysł Michała Borowskiego tylko niepotrzebnie podniesie koszt remontu całej ulicy i jeszcze bardziej go opóźni
Choć naczelny architekt jest optymistą ("Inwestycję zaczynamy w połowie kwietnia"), nie tak łatwo będzie zasypać przejście pod Krakowskim Przedmieściem. Takie roboty wymagają osobnego pozwolenia, procedury jak zwykle będą się pewnie ciągnąć w nieskończoność. Czy warto je było zaczynać?
To prawda, że przejście wygląda dziś ponuro. I prawda, że po remoncie Krakowskiego piesi będą mieli bardziej bezpieczną niż teraz zebrę - jezdnia ma być zwężona i podwyższoną na wysokości Uniwersytetu. Pytanie: czy ludziom takie zabezpieczenie wystarczy. I czy tłumy przechodniów nie zablokują przejazdu jak ronda Babka przy Arkadii?
Wygląda na to, że naczelny architekt Michał Borowski chce wreszcie postawić na swoim. Wiemy, że najchętniej zlikwidowałby przejścia podziemne także w innych punktach miasta. Dwa lata temu proponował, by znikły spod centralnego skrzyżowania Marszałkowskiej z Al. Jerozolimskimi. Niedawno chciał zamknąć to na wysokości Domu Towarowego "Sawa" przy Złotej. Wycofał się po totalnej krytyce warszawiaków.
Teraz w pośpiechu powstaje projekt likwidacji kolejnego przejścia. Co dziwi, bo przygotowania do remontu Krakowskiego Przedmieścia ciągną się już ponad dwa lata.
Bardziej podoba mi się pomysł dr. Krzysztofa Domaradzkiego, głównego projektanta odnowionego ulicy: niech przejście przy Uniwersytecie zaaranżują na nowo studenci - na klub albo galerię. Skoro miasto zamierza wydawać pieniądze, to lepiej coś stworzyć, niż bezpowrotnie zrujnować.
Jarosław Osowski
Jako zwolennik likwidacji przejscia podziemnego:
Warszawa jest miastem szczególnie dotkniętym powojennym "modernistycznym" planowaniem przestrzeni. W tamtych czasach nie człowiek był podmiotem planowania a bardziej efektywność przemieszczania się samochodem czy rozgraniczanie różnorodnych funkcji miejskich. To doprowadziło do zatracenia historycznych wartości miasta europejskiego jak jego zwartość i różnorodność i do powstania struktur miejskich nieprzyjaznych pieszym.
Powojenne planowanie miast stoi niejako w opozycji do wszystkich negatywnych aspektów przedwojennego miasta. W pewnym momencie doszło do takiego ekstremum i automatyzacji planowania że zatracono skalę ludzką czego najlepszym przykładem są blokowiska w krajach postsocjalistycznych czy trasy samochodowe odcinające mista od rzek lub dzielące je na autonomiczne części. Ludzie wychowani w takim krajobrazie miejskim niejednokrotnie nie znają dla niego alternatywy.
Na szczeście takie podejście do planowania przestrzeni miejskiej odchodzi już w przeszłość. Ograniczanie dominacji samochodu i stwarzanie warunków przyjaznych pieszym w centrach miast jest jak najbardziej pożądane i wpisuje się w współczesne trendy planistyczne. Bardzo cieszy że Naczelny Architekt Miasta kieruje się w swoich dziłaniach właśnie takimi priorytetami bo w perspektywie nasze miasto powinno stać się bardziej przyjazne dla ludzi.
Po przebudowie Krakowskiego Przedmieścia rzeczywiscie przejście korytarzem podziemnym w tym miejscu traci sens. Dużo lepiej będzie przechodzić górą a istniejącą już przestrzeń podziemną najlepiej zaadaptować na jakieś funkcje handlowe czy klub, galerię studencką związaną z UW i ASP.
Niestety nie wszystko z tą inwestycją przedstawia się tak różowo. Gazeta wielokrotnie pisała o opóźnieniach tej inwestycji. Martwi że remont tego najważniejszego szlaku turystycznego Warszawy nie zdąży na kolejny sezon letni. Niepokojące są też doniesienia o planach odłożania inwestycji z powodu wizyty Papieża!
Zarząd Dróg Miejskich – instytucja miejska wydaje się być państwem w państwie i poprzez swoje inwestycje i myślenie tylko o samochodach kontynuuje szkodliwe działania nie skoordynowane z najważniejszymi celami rozwoju Warszawy jakimi jest jakość przestrzeni miejskich a co za tym idzie jakość życia mieszkańców.
Jeśli tak dalej pojdzie to w międzyczasie Warszawiacy mogą się odwrócić od swojego centrum i ulic i wybrać już na stałe centra handlowe i parkingi.
Jakub Buchalik
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3200349.html
Skąd awersja naczelnego architekta do przejść podziemnych? - komentarz
Jarosław Osowski 08-03-2006
Po co zasypywać przejście pod Krakowskim Przedmieściem? Najnowszy pomysł Michała Borowskiego tylko niepotrzebnie podniesie koszt remontu całej ulicy i jeszcze bardziej go opóźni
Choć naczelny architekt jest optymistą ("Inwestycję zaczynamy w połowie kwietnia"), nie tak łatwo będzie zasypać przejście pod Krakowskim Przedmieściem. Takie roboty wymagają osobnego pozwolenia, procedury jak zwykle będą się pewnie ciągnąć w nieskończoność. Czy warto je było zaczynać?
To prawda, że przejście wygląda dziś ponuro. I prawda, że po remoncie Krakowskiego piesi będą mieli bardziej bezpieczną niż teraz zebrę - jezdnia ma być zwężona i podwyższoną na wysokości Uniwersytetu. Pytanie: czy ludziom takie zabezpieczenie wystarczy. I czy tłumy przechodniów nie zablokują przejazdu jak ronda Babka przy Arkadii?
Wygląda na to, że naczelny architekt Michał Borowski chce wreszcie postawić na swoim. Wiemy, że najchętniej zlikwidowałby przejścia podziemne także w innych punktach miasta. Dwa lata temu proponował, by znikły spod centralnego skrzyżowania Marszałkowskiej z Al. Jerozolimskimi. Niedawno chciał zamknąć to na wysokości Domu Towarowego "Sawa" przy Złotej. Wycofał się po totalnej krytyce warszawiaków.
Teraz w pośpiechu powstaje projekt likwidacji kolejnego przejścia. Co dziwi, bo przygotowania do remontu Krakowskiego Przedmieścia ciągną się już ponad dwa lata.
Bardziej podoba mi się pomysł dr. Krzysztofa Domaradzkiego, głównego projektanta odnowionego ulicy: niech przejście przy Uniwersytecie zaaranżują na nowo studenci - na klub albo galerię. Skoro miasto zamierza wydawać pieniądze, to lepiej coś stworzyć, niż bezpowrotnie zrujnować.
Jarosław Osowski
Jako zwolennik likwidacji przejscia podziemnego:
Warszawa jest miastem szczególnie dotkniętym powojennym "modernistycznym" planowaniem przestrzeni. W tamtych czasach nie człowiek był podmiotem planowania a bardziej efektywność przemieszczania się samochodem czy rozgraniczanie różnorodnych funkcji miejskich. To doprowadziło do zatracenia historycznych wartości miasta europejskiego jak jego zwartość i różnorodność i do powstania struktur miejskich nieprzyjaznych pieszym.
Powojenne planowanie miast stoi niejako w opozycji do wszystkich negatywnych aspektów przedwojennego miasta. W pewnym momencie doszło do takiego ekstremum i automatyzacji planowania że zatracono skalę ludzką czego najlepszym przykładem są blokowiska w krajach postsocjalistycznych czy trasy samochodowe odcinające mista od rzek lub dzielące je na autonomiczne części. Ludzie wychowani w takim krajobrazie miejskim niejednokrotnie nie znają dla niego alternatywy.
Na szczeście takie podejście do planowania przestrzeni miejskiej odchodzi już w przeszłość. Ograniczanie dominacji samochodu i stwarzanie warunków przyjaznych pieszym w centrach miast jest jak najbardziej pożądane i wpisuje się w współczesne trendy planistyczne. Bardzo cieszy że Naczelny Architekt Miasta kieruje się w swoich dziłaniach właśnie takimi priorytetami bo w perspektywie nasze miasto powinno stać się bardziej przyjazne dla ludzi.
Po przebudowie Krakowskiego Przedmieścia rzeczywiscie przejście korytarzem podziemnym w tym miejscu traci sens. Dużo lepiej będzie przechodzić górą a istniejącą już przestrzeń podziemną najlepiej zaadaptować na jakieś funkcje handlowe czy klub, galerię studencką związaną z UW i ASP.
Niestety nie wszystko z tą inwestycją przedstawia się tak różowo. Gazeta wielokrotnie pisała o opóźnieniach tej inwestycji. Martwi że remont tego najważniejszego szlaku turystycznego Warszawy nie zdąży na kolejny sezon letni. Niepokojące są też doniesienia o planach odłożania inwestycji z powodu wizyty Papieża!
Zarząd Dróg Miejskich – instytucja miejska wydaje się być państwem w państwie i poprzez swoje inwestycje i myślenie tylko o samochodach kontynuuje szkodliwe działania nie skoordynowane z najważniejszymi celami rozwoju Warszawy jakimi jest jakość przestrzeni miejskich a co za tym idzie jakość życia mieszkańców.
Jeśli tak dalej pojdzie to w międzyczasie Warszawiacy mogą się odwrócić od swojego centrum i ulic i wybrać już na stałe centra handlowe i parkingi.
Jakub Buchalik